Sposoby te są bardzo proste. Tak naprawdę nie mają zbyt wiele wspólnego z reklamą, a bardziej z PRem marki. Chodzi o stworzenie środowiska „Mobile friendly” wewnątrz restauracji. Millenialsi oczekują, a wręcz wymagają takich rozwiązań, dlatego świadomi restauratorzy mogą dzięki temu wyjść przed szereg i przyciągnąć do siebie klientów z pokolenia Y. Jak tego dokonać ?
W zasadzie są dwa podstawowe aspekty, których często oczekują klienci restauracji korzystający z telefonów komórkowych.
1. Dostęp do WiFi
W tym momencie pomimo dużego postępu i bardzo atrakcyjnych ofert pakietu danych w smartfonach, posiadanie WiFi w restauracji staje się poniekąd standardem lub przynajmniej dobrą praktyką zalecaną dla firm z branży gastronomicznej.
Dla tych bardziej sceptycznych
Warto mieć na uwadze, że nawet jeśli Twoi klienci nie oczekują od Ciebie dostępu do sieci, to udostępnienie takiego rozwiązania z pewnością zostanie zauważone i może pozytywnie wpłynąć na wizerunek Twojej restauracji.
2. Możliwość doładowania telefonu
Nie chodzi tu o udostępnienie kontaktu. Bardziej o kompleksowe rozwiązanie typu Powermat. Rozwiązanie to można również odpowiednio spersonalizować – wystarczy obrandować ładowarkę powermat lub jakąkolwiek inną której użyjemy naklejką z logo restauracji i np. informacją o darmowej sieci wifi dla klientów lokalu.
Wg badań przeprowadzonych przez firmę powermat, zastosowanie takich urządzeń w restauracji wydłuża czas przebywania w lokalu i zwiększa zainteresowanie ponownym jego odwiedzeniem.
W zasadzie podane wyżej rozwiązanie można wykorzystać nie tylko w restauracji, ale również w Urzędach, na Uniwersytetach lub na przykład na konferencjach w miejscach przeznaczonych na networking.
Jeśli już mowa o konferencjach to nieco odbiegnę od tematu ładowarek i przytoczę przykład z życia jak na pewnej imprezie organizatorzy chyba nieświadomie skłonili uczestników do networkingu i integracji przed rozpoczęciem wydarzenia. Otóż na wspomnianej konferencji, bo oddaniu kurtek do szatni i wpisaniu się na listę można było wziąć darmowego RedBulla (firma była sponsorem wydarzenia), by nieco rozruszać umysł przed rozpoczęciem prelekcji. Większość osób skorzystała z okazji. Trik polegał na tym, że do sali w której miały rozpocząć się prelekcje nie można było wejść z otwartą puszką napoju. W efekcie wszyscy Ci którzy chwycili w rękę „czerwonego byka”, nie pędzili zająć miejsce w sali wykładowej lecz ze spokojem pili i integrowali się w sali networkingowej.